Żywotność katalizatorów szacuje się na około 200 tys. km. Jeśli urządzenie nie było wymieniane, po pewnym czasie może przestać działać prawidłowo. W efekcie na kokpicie zapala się kontrolka „check engine” sygnalizująca niską wydajność reaktora katalitycznego. Gdy tak się stanie, jedynym sposobem na naprawę awarii jest wymiana na nowy. Niektórzy, chcąc uniknąć konieczności zakupu drogiego podzespołu, po prostu wycinają katalizator. Czy takie działanie ma sens?
Na początek kilka podstawowych kwestii. Po pierwsze, samochody powinny spełniać normy emisji spalin zgodne ze swoim rokiem produkcji. Jest to możliwe m.in. dzięki katalizatorom. Jeśli pojazdy zjechały z linii produkcyjnej w 1996 roku i później, muszą spełniać normę Euro 2, od 2000 roku – Euro 3, od 2006 roku – Euro 4, od 2009 roku – Euro 5, zaś od 2014 roku – Euro 6. Po drugie, w zależności od modelu pojazdu w autach montuje się zarówno katalizatory, jak i filtry cząstek stałych oraz układy selektywnej reakcji katalitycznej. Wszystkie te elementy odpowiadają za oczyszczanie spalin. Po trzecie, w sytuacji, gdy w trakcie kontroli policyjnej oceniającej poziom emisji szkodliwych substancji do atmosfery zostaną stwierdzone nieprawidłowości, policjanci mają prawo nie tylko wystawić kierowcy mandat, lecz także zatrzymać dowód rejestracyjny, zakazując dalszej jazdy.
Dlaczego zatem niektórzy i tak decydują się na całkowite wycięcie katalizatorów?
Katalizator – czy da się go zastąpić?
Wynika to z jednej podstawowej kwestii – ceny nowego urządzenia. Katalizator, a w zasadzie mówiąc profesjonalnie reaktor katalityczny, jak każdy podzespół w samochodzie ma określoną trwałość. Przeważnie wytrzymuje około 200 tys. km, chociaż czasami jego żywotność jest dużo krótsza. Dzieje się tak np. gdy wjedzie się rozgrzanym katalizatorem w głęboką kałużę i cały wartościowy wkład popęka. Wówczas nie pozostaje nic innego, jak wymienić urządzenie na nowe. Problem w tym, że nowy reaktor kosztuje nawet kilka tysięcy złotych. Z tego powodu niektórzy kierowani chęcią zaoszczędzenia zastępowali katalizator strumienicą wyglądającą jak katalizator, ale wartą kilkadziesiąt złotych albo zwykłą metalową rurą. Oba rozwiązania są tak naprawdę niezgodne z prawem i nieco niebezpieczne. Dlaczego?
Warto pamiętać, że w samochodach wyposażonych w sondę lambda wycięcie katalizatora spowoduje zapalenie się kontrolki „check engine”. Część mechaników próbowało to obejść albo przez wkręcenie w gniazdo sondy drugiego czujnika, albo przez ingerencję w komputer silnika. Oba sposoby nie spowodują jednak zmniejszenia emisji spalin, czyli nie będą pełniły funkcji katalizatora.
Co zamiast oryginalnego urządzenia?
Co zatem można zastosować zamiast oryginalnego urządzenia? Jeśli nie chce się wydawać kilku tysięcy złotych, warto spróbować z katalizatorem uniwersalnym. W przypadku popularnych modeli samochodów bez problemu da się dobrać podzespół o takich samych wymiarach jak montowany fabrycznie. Cena będzie dużo bardziej kusząca – około kilkuset złotych. Uwaga jednak na trwałość. Katalizatory uniwersalne są zdecydowanie mniej wytrzymałe od oryginalnych.
Niektórzy wybierają katalizatory używane, ale tutaj niestety nie warto ryzykować. Nigdy nie wiadomo, ile takie urządzenie faktycznie podziała. Może się okazać, że już kilka tygodni po zakupie problem z niesprawnym reaktorem powróci i trzeba będzie po raz kolejny ponieść koszty wymiany.
Pamiętajcie, że zawsze w ramach obniżenia ceny za nowe urządzenie warto sprzedać uszkodzony katalizator w punkcie skupu. W ten sposób – w zależności od modelu – można odzyskać od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych.